Styczeń 2022 próbował być najdziwniejszym miesiącem w roku. A przecież to dopiero początek! Po pierwsze, jedyne co chciałam robić, to czytać — o czym jeszcze opowiem. Po drugie, przez chwilę myślałam, że znów będę zmuszona szukać pracy, z przyczyn bardzo głupich i nie wartych nawet wspominania. Po trzecie, dużo pisałam… w notatniku, gdzie powstaje większość moich blogowych tekstów. Czy to ostatnie oznacza, że powinnam zacząć prowadzić jakiś dziennik, bo notowanie rzeczy mnie uspokaja? Możliwe. Szczególnie, że znów nie czuję, że umiem w bullet journal i mój styczeń w nim to jakaś porażka.
Ciekawostki z życia
Kiedy to piszę jestem już trzeci tydzień na keto odżywianiu. Jest dobrze, chociaż zdecydowanie wolniej — organizm nie doznał szoku, jak za pierwszym razem, nie uraczył mnie tzw. keto grypą. I też od razu wskoczyłam na różnorodne jedzenie, jak zawsze serowe gofry to życie!
Na emigracji trochę mrozu. Wprawdzie w Mieście Fabryk i Magazynów nie spadł śnieg, nie wiem czy jakoś szczególnie w tym roku obdarował Anglię, ale mieliśmy sporo dni poniżej zera. Musiałam, w sumie nadal trochę muszę, ubierać się do pracy na cebulkę, bo po prostu jest zimno.
Co przeczytałam?
Jak już wspomniałam, czytałam dużo — jedyne na co miałam ochotę w wolnym czasie i nie wiem do końca, czy to za sprawą doboru lektur, czy ten zimowy letarg. Może i nie pobiłam rekordu z 2021, ale biorąc pod uwagę fakt, że rok temu siedziałam w domu, a teraz jednak pracowałam na pełen etat, to uważam, że było super. Styczeń skończyłam z ośmioma tytułami oraz jednym DNFem. I zacznę od tego ostatniego. Na 40% porzuciłam czytanie Son of Rosemary Iry Levina. Ta powieść była zła fabularnie, zła językowo i ja nawet nie wiedziałam w zasadzie co czytam. Niby słowa, ale jakieś takie bez sensu, aż wątpiłam w moja zdolność czytania po angielsku. Nie żałuję tego porzucenia — przeczytałam później recenzję, która streszczą najgorsze momenty fabularne i teraz pragnę już o tym zapomnieć.
Trusting Molly Susan Stoker. Kolejny romans militarny na moim koncie, zresztą to trzecia część serii Silverstone. Została mi jeszcze jedna, ale chwilowo musi poczekać, aż znów uda mi się złapać dobrą promocję na Kindle Unlimited.
Mexican Gothic Silvia Moreno-Garcia. Pierwszy tytuł z tegorocznej edycji Fikcyjnego Klubu Książkowego, który prowadzę na discordzie. Nawet ostatnio napisałam o niej notkę.
Szamański blues, Szamańskie tango, Piekielna ortografia, Szamański twist Aneta Jadowska. Więc przeczytałam kolejną serię dziejąca się w ThornVerse. Planowałam osobny teklst, ale koniec końców uznałam, że pisanie recenzji całej serii będzie ciężkie, i wolę się podzielić kilkoma zdaniami tutaj.
Musze przyznać, że Witkacy to lepszy bohater niż Dora, głównie dlatego, że nie jest on super-extra, ma swoje problemy i z całą tą przytłaczającą go magią wydaje się bardziej ludzki. Cykl w zasadzie się skupia na dorosłym facecie, który nagle musi się odnaleźć w nowych rolach: szamana, policyjnego emeryta, a przede wszystkim ojca bardzo sprytnej nastolatki. A to ostatnie wiadomo, że będzie zadaniem najtrudniejszym i nie bez przeszkód. Do tego w tle nadal są przygody — nie aż takie niebezpieczne i apokaliptyczne jakie przyciągnęłaby Dora, ale nadal pełne bogów i magii.
Dodatkowo można zaobserwować znaczną poprawę pisarskiego warsztatu Jadowskiej. Co oczywiście jeszcze bardziej wzmocniło moją miłość do absolutnie idealnie zabawnego i swobodnego stylu z jakim prowadzi narrację. Nie tyle zmiany, co udoskonalenie widać również w obrębie Szamańskiej Serii, bo pierwszy i ostatni tom dzieli kilka lat (w tym czasie Jadowska popełniła kilka innych pozycji), i Witkacy z twistu to ulepszona wersja tego zmarnowanego życiem i melancholią policjanta z bluesa.
Antologia Sztuka przegrywania. Czyli kolejna odsłona Ścieżek wyobraźni, o które też pisałam na blogu.
Percy Jackson and the Sea of Monsters Rick Riordan. Wróciłam do świata herosów w drugim tomie przygód Percy’ego i nie wiem jak to się stało, że czekałam na to tak długo. Żałuję, że nie mogłam czytać tej serii, kiedy byłam w wieku bohaterów, na pewno byłabym jeszcze mocniej zakochana w tej historii. Planuję skończyć podstawową serię jeszcze jakoś w tym roku, jak upoluję na promocji kolejne części. A przy okazji świat obiegła wiadomość, że Disney+ dał w końcu zielone światło serialowi na postawie powieści Riordana, w których sam autor będzie maczał palce, no i jaram się jak Wielki Sept Baelora.
Co kupiłam?
Czy jeszcze ktoś pamięta, jak pisałam w planach na 2022, żeby mniej kupować? Ja chyba nie pamiętam, bo poszalałam. Ale jak mi księgarnie rzucały w twarz obniżkami i promocjami na dobre tytuły, to jak tu nie brać?
Mój kindle wzbogacił się o bardzo dużo tytułów, ale jak zawsze były to pozycje po 99p w daily deals (czasami też w monthly) i dałam też się skusić rabatowi -40% na tytuły z mojej wish list. I tym sposobem kupiłam:
- Wrath John Gwynne — 4 tom serii The Faithful and the Fallen;
- Deadhouse Gates Steven Erikson — 2 tom serii The Malazan Book of the Fallen;
- Kushiel’s Avatar Jacqueline Carey — 3 tom serii Kushiel’s Legacy / Phèdre’s Trilogy;
- Kushiel’s Mercy Jacqueline Carey — 6 tom serii Kushiel’s Legacy / 3 tom Imriel’s Trilogy;
- The Silence of the Girls Pat Barker;
- The Atlas Six Olivie Blake — ponoć 1 tom serii Atlas;
- Son of Rosemary Ira Levin — kontynuacja Dziecka Rosemary;
- One Flew Over the Cuckoo’s Nest Ken Kesey;
- The Last Graduate Naomi Novik — 2 tom serii The Scholomance;
- The Winter King Bernard Cornwell —1 tom serii The Warlord Chronicles;
- The Winter of the Witch Katherine Arden — 3 tom trylogii Winternight.
Z polskich ebooków skusiłam się na antologię Szepty od Wydawnictwa SQN, która pojawiła się z okazji 30 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Była tania, a cały dochód szedł na WOŚP, więc jak tu nie kupić?
Ale to jeszcze nie koniec! Moja księgarnia w UK rzuciła rabat -30% na wszystko (a w lutym, jak już zrobiłam zakupy, to nawet -35%), więc w końcu miałam okazję zaopatrzyć się w te droższe tytuły. Kupiłam 4 pozycje:
- Bracia Karamazow Fiodor Dostojewski — wydawnictwo ZNAK;
- Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell;
- Pianola Kurt Vonnegut;
- Rysio snajper Kurt Vonnegut.
Co obejrzałam?
Tym razem nie było tego tak dużo, bo głownie czytałam w wolnym czasie. Do tego praca, dom oraz Mąż grający z Project Zomboid (pod koniec miesiąca bardziej w Mortal Online 2) — z racji czytania nie narzekałam.
Filmy, które oglądam można śledzić TUTAJ i być na bieżąco. Udało mi się obejrzeć zaledwie siedem filmów, a w zasadzie sześć i jeden program specjalny (?), no ale nie jest tego zbyt wiele.
Harry Potter 20th Anniversary: Return to Hogwarts (2022), reż. Eran Creevy, Giorgio Testi, Joe Pearlman. Zdecydowanie lepsze to niż to spotkanie po latach od przyjaciół, ale ja nie płakałam jak 90% widzów/fanów Pottera. Zakładam, że to kwestia tego, że ja z Harrym nie dorastałam, nigdy nie byłam w fandomie na tyle by szaleć i jestem ziemniakiem.
Ghostbusters: Afterlife (2021), reż. Jason Reitman. Mam ogromny sentyment do starych filmów z serii Pogromcy duchów, ja nawet pamiętam kreskówkę! (zresztą kultowy Powrót do przyszłości też miał animację). Trochę o tym pisałam na blogu w bardzo eksperymentalnej notce filmowej. Ogólnie dodam, że to był całkiem przyjemny film, zabawny w ten sposób z lat 80, ale nie przerysowany. Świetny hołd złożony Haroldowi Ramisowi.
Eternals (2021), reż. Chloé Zhao. Do filmów z MCU mam pewien pociąg i potrzebę oglądania. I to nie jest tak, że jestem wielką fanka, ale zawsze mnie te super-bohaterskie rzeczy jakoś tak relaksują. Dodatkowo oglądam od początku więc fajnie wiedzieć o co chodzi i znać powiązania. A jednak Eternals są inni. Nie ma tam przekoksanych złoczyńców, to pewna zapowiedź, wprowadzenie nowego wątku w uniwersum. Fabuła nastawiona bardziej na konflikt wewnętrzny — grupy, jak i sumienia bohaterów. Wyważony. Plus Kingo i Karun.
The House (2022), reż. Paloma Baeza, Niki Lindroth von Bahr, Emma De Swaef, Marc James Roels. Niby film, a niby trzy historie z domem w centrum. Kukiełki i animacja poklatkowa robią niesamowite wrażenie (zreszta na fali tego doznania film poniżej) — zawsze mnie to zachwyca w aspekcie wizualnym. O pracy włożonej w nakręcenie nie wspominając. Klimat tych historii jest dziwny: niespokojny, nieco odrażający, a nawet lekko apokaliptyczny. Polecam obejrzeć, dostępne na Netflix.
Isle of Dogs (2018), reż. Wes Anderson. Historia tego filmu jest taka, że po The House Mąż przypomniał sobie o Fantastic Mr. Fox, a potem spiralą skojarzeń i innych rzeczy doszliśmy do filmów Wesa Andresona. Tym sposobem obejrzałam cudowną animację o psach. I powiem jedno: to trzeba obejrzeć. Japończycy zakochani w kotach i choroba roznoszona przez psy? Biorę! I jeszcze ten pandemiczny reżim w tle.
Fan (2016), reż. Maneesh Sharma. W końcu udało mi się obejrzeć Shah Rukh Khana w filmie Bollywood bez piosenek. Okej, może granie w filmie o samym sobie nie jest objawem skromności, ale pomysł na film o fanie (który w dodatku do złudzenia przypomina największą gwiazdę w kraju), który zmienia się w psychofana jest świetny, chociaż nie jakiś nowy. Było mniej akcji, które zapowiadał trailer, pościg był no taki… bollywoodzki… ale za to musze pochwalić CGI. SRK w podwójnej roli, gdzie jako swój fan musiał wyglądać młodziej i nieco inaczej (nos, usta, brwi) — spece od efektów się postarali, bo wygląda to bardzo autentycznie. Minus za scene w więzieniu, gdzie coś nie poszło z tym green screenem i łączeniem dwóch SRK, ale to tylko jedna scena. Pozytywne zaskoczenie całością.
Rosemary’s Baby (1968), reż. Roman Polański. Zapomniałam już, jaki to nudny film. A poza tym ekranizacja jest w zasadzie 1:1 z powieścią, więc można nie czytać, albo można nie oglądać. Mia Farrow idealnie oddała naiwność Rosemary. Obejrzałam, bo szykuję coś specjalnego.
Seriali niestety nigdzie nie spisuje, nie w internecie. Chyba przeraża mnie dodać wszystkiego co już widziałam w życiu, więc po prostu spisuję to tutaj, na blogu. W styczniu królowały głównie kontynuacje i tylko trzy tytuły. Mało, ale z duża ilością odcinków.
Ozark, sezony 1 – 4A. Mąż namawiał mnie od dawna, a ja się nie mogłam skusić. On potrzebował sobie odświeżyć przed nowym sezonem, to zaproponowałam mu całkowity re-watch no i przepadłam. Nie spodziewałam się, że aż tak mnie wciągnie historia rodziny, która pierze pieniądze dla meksykańskiej mafii narkotykowej. a Julia Garner jako Ruth wygrywa wszystko. Niestety w czwartym sezonie miałam ochotę zrzucić z klifu Wendy Byrde (Laura Linney). Szkoda, że musze czekać na 4B pewnie do jesieni 2022.
After Life, sezon 3. Zwieńczenie czarnej komedii stworzonej przez Ricky’ego Gervaisa. Brytyjski humor, brytyjska szara rzeczywistości, wieczna żałoba, wieczna miłość. Nieco absurdalne, nieco smutne — mało jest takich tytułów. A jak komuś się podobało i szuka czegoś równie brytyjskiego i małomiasteczkowego, to polecam Back to Life, które było dostępne na Netflix, ale produkcja oczywiście BBC.
Dota: Dragon’s Blood, sezon 2. Druga odsłona historii smoków i czarodziejów oparta na grze DOTA 2. Ciekawa historia, dużo plot twistów jak na tak krótką animację, zakończone cliffhangerem (chociaż mniejszym niż sezon 1). Można sobie obejrzeć dla relaksu.
Na koniec tego segmentu dodam, że zaczęłam w końcu Dexter: New Blood — będzie w podsumowaniu lutego.
Blog i Popbookownik
Udało mi się publikować teksty dość regularnie, co bardzo mnie cieszy. I mam nadzieję, że utrzymam to tempo na blogu (szczególnie, że zmieniają mi się godziny pracy i powinnam mieć więcej czasu). Przyznam się, że po kiepskim roku 2021 wyszłam z wprawy i moje teksty chyba nie są tak ciekawe jak mi się wydaje, ale pracuję nad sobą. Czego efektem są nowe formaty i notki eksperymentalne, jak ta o Ghostbusters czy Postarzaniu bohaterów (bo tutaj komentarz do BookTube).
Wróciłam też do pisania dla portalu Popbookownik.pl i w styczniu ukazały się tam aż cztery recenzje mojego autorstwa:
Staram się na bieżąco aktualizować zakładkę współpraca z linkami do tekstów, albo chwalić się nimi w social mediach. Ale można też wpadać na moją redaktorską podstronę, gdzie wszystko ładnie widać.
Plany na luty
Ten tekst ma już kilometr, więc postaram się krótko i na temat. Zaplanowałam sobie Luty z Le Guin, więc na blogu pojawią się głównie teksty związane z autorką. A co za tym idzie czytam też kolejnego omnibusa, tym razem padło na Wracać wciąż do domu.
Dodatkowo chciałabym przeczytać Gods & Monsters, czyli zwieńczenie serii Gołąb i wąż, koreańską powieść Almond w ramach FKK oraz kolejny tom z serii Percy Jackson (albo jakieś inne mitologiczne!). Bardzo skromnie, ponieważ Le Guin ma ponad tysiąc stron (trzy powieści i dwa zbiory tekstów), a Gods & Monsters ponad sześćset.
W lutym staruje też gra — Lost Ark — na którą bardzo długo czekałam. Oczywiście to tytuł online i oczywiście będę marnowała cenny czas na czytanie biegając po świecie czarodziejką na obcasach. Gra jest koreańska, więc chyba wracam trochę do korzeni, znaczy się do pochłaniania k-popkultury.
A jak minął Twój styczeń 2022?