Przejdź do treści

Podsumowanie: styczeń 2021

podsumowanie stycznia 2021

Styczeń zaczęłam pełna optymizmu. Nowy rok, nowy miesiąc, solidny plan na bloga… i szybko się to posypało. Miesiąc okazał się dziwnie ciężki, deszczowy i nieciekawy, w którym zawaliłam wszystkie ustawne sobie terminy. Dodatkowo nie dostałam nowej pracy i odkryłam toksyczny związek w moim życiu, z którego muszę się uwolnić. Moja energia padła po pierwszym tygodniu i nie mogłam jej już podnieść z podłogi (może wpadła w dziurę, którą zrobiły korniki?).

Koniec końców, miesiąc upłynął mi dziwnie leniwie na graniu we wszystkie możliwe wersje pasjansa. A miałam zacząć moją przygodę w Assassin’s Creed: Valhalla, bo chciałą, być wikingiem. Nie zostałam wikingiem, ale za to posłuchałam sobie jak Igor gada o Słowianach na YT, więc jakiś sukces. Chyba.

Na blogu było mało, bo nie umiałam się zmobilizować. Za to na Popbookownik.pl ukazały się moje dwie recenzje serialowe, a dwie kolejne są w redakcji. Tym sposobem można przeczytać co myślę o serialu WandaVision po dwóch premierowych odcinkach oraz poznać mój zachwyt nad The Mandalorian.

Więc nie do końca był to miesiąc pisarsko zły. Chociaż nie napisałam nawet kawałka prozy.

Co czytałam

Za to był bardzo dobry czytelniczo — przeczytałam 9 książek, co jest moim rekordem. Myślę, że to efekt doboru lektur, bo pod koniec miesiąca spojrzałam na romanse dostępne w kindle unlimited. To się czyta bardzo szybko i w ostatnim tygodniu stycznia udało mi się pochłonąć aż 4.

Trafiły mi się też klubu książki. Jeszcze gdzie s w grudniu, zresztą pisałam o tym na blogu, wpadłam na pomysł stworzenia własnej grupy czytelniczej. A skoro to zrobiłam, to musiałam przecież przeczytać wybrany tytuł na styczeń. Dołączyłam tez do Pauzowego Klubu Książkowego, jak na razie jestem zadowolona. O obu chcę opowiedzieć w osobnych tekstach, żeby nie rozwlekać tego tutaj.

Stycznie też kazał mi zweryfikować moje ambitne plany czytelnicze — chodzi mi tutaj o listę moich 50 książek. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze, czytam rzeczy na dwa kluby książki. Po drugie, w promocji “wykupiłam” dwa darmowe miesiące z kindle unlimited i będę czytała powieści do pewnego side questu. Po trzecie, niekoniecznie mam ochotę na coś z tej mojej listy. Ale tego mogłam się spodziewać po sobie.

A teraz już bez przedłużania, co przeczytałam w styczniu.

Harde baśnie, antologia
Trzynaście opowiadań, które biorą na warsztat baśnie i wywracają je na lewą stronę. To jest bardzo dobra antologia, co zazwyczaj jest trudno osiągnąć. W jakiś przedziwny sposób podobała mi się nawet bardziej niż Harda horda, pewnie dlatego, że teksty są do siebie bardziej zbliżone tematem. Trzy ulubione, chociaż wszystkie były wyśmienitą lekturą, to:
Sen nocy miejskiej Magdaleny Kubasiewicz
Potwór z lasu Martyny Raduchowskiej
Klątwa Hexenwaldu Anety Jadowskiej.

Dzikie dziecko miłości — Aneta Jadowska
Po HB zapragnęłam znów poczytać o Dorze Wilk i spółce, więc sięgnęłam po to, co stało na półce. Jest to kolejna historia kryminalna z uniwersum, w której drugie skrzypce gra Roman, książę wampirów z Thornu.
Ponieważ jestem dość świeżo po heksalogii, to czytając DDM byłam w stanie wychwycić poprawę pisarskiego warsztatu Jadowskiej, co wcale nie dziwi. Dora nie jest już taka wszechmocna (chociaż jest, ale lepiej się ją odbiera). Do ekipy dołącza kilka ciekawych postaci i to była świetna rozrywka na początek roku.

Kurczaczek i Salamandra — Aneta Jadowska
Poszłam po prostu za ciosem, a to jest bardzo cienka książeczka z trzema opowiadaniami o magicznej młodzieży Thornu. Wcale się nie obrażę, jak dostanie im się jeszcze kilka tekstów w przyszłości.

The Bear and the Nightingale — Katherine Arden
To była styczniowa książką Fikcyjnego Klubu Książkowego. Przyznam się, że w historię Wasi wchodziłam z wielkimi oczekiwaniami, bo wszyscy się tak bardzo zachwycają. A ja tego zachwytu nie miałam i poczułam się oszukana.
Powieść sama w sobie jest ciekawa i eksploruje motywy mniej spotykane w literaturze. Ale nie czułam tej iskry, więc nie wiem, czy chcę sięgać po kolejne tomy tej historii.

Dorośli — Marie Aubert
Moja pierwsza książka Wydawnictwa Pauza, czytana właśnie w ramach klubu. Dodatkowo samo wydawnictwo pojawia się na mojej liście do przeczytania.
Zdecydowanie zupełnie inna literatura niż to co czytam zazwyczaj (w końcu to nie fantastyka). Potrafiłam się w wielu kwestiach utożsamić z Idą, bohaterką i narratorką tej krótkiej historii. Na pewno sięgnę po więcej Aubert. A o samej powieści będzie na blogu więcej.

Rough Love — Lauren Landish
Czytane dzięki kindle unlimited w ramach pewnego research’u. Romans mocno erotyczny, mniej fabularny, co ja jednak lubię kiedy już czytam taką literaturę. Sceny seksu mocno podobne, więc nie było nawet jakiejś różnorodności w tym research’u… Bohaterowie chyba mieli mieć głębię, ale w zasadzie jedyne co chcieli to się bzykać. Z jednej strony się spodziewałam, z drugiej liczyłam na coś więcej.

Trusting Skylar — Susan Stoker
Odkryłam, że jestem fanką military romance i mogłabym to czytać cały czas. To był strzał w dziesiątkę po wcześniejszym niepowodzeniu — była całkiem dobra fabuła, trzecia osoba narratora zdecydowanie lepiej udaje ambitną powieść; było napięcie seksualne z jedną solidną sceną łóżkową; było porwanie i urocza bohaterka. Była też zajawka kolejnego tomu serii, w który chciałam wskoczyć, ale okazuje się, że wychodzi w marcu. Wrócę. Do innych serii autorki pewnie też.

Claiming Grace — Susan Stoker
Ta sama autorka, wcześniejsza seria, ciekawa fabuła psychicznego znęcania się nad “dzieckiem”. Ach te biedne kobietki, które potrzebują silnych mężczyzn, żeby je bronili i zadowalali w łóżku. Totalny guilty pleasure czytelniczy — niczego nie żałuję i mam kolejne tomy czekające na kindle.

Claiming Alexis — Susan Stoker
Jak widać po tytule, drugi tom serii. Kryminalnie jest tutaj próba odkrycia działalności gangu w Denver. Mamy te same postacie co w poprzednim tomie, oczywiście na drugim planie, bo to romans innych bohaterów. No herosi i heroiny niby inni a jacyś tacy zbyt podobni — troszkę schemat.
Tym tytułem też przesyciłam mój umysł romansami i w lutym ochoczo wrócę do czegoś innego.

Co kupiłam

Przyznaje się, jest tego więcej niż chciałam, ale gdzieś tam po drodze trafiło się kilka ciekawych promocji i nie potrafiłam sobie odmówić. Są książki, które kupiłam też z myślą o klubach i jakieś darmoszki, które wypełniają bardziej listę. Raczej nie zanosi się na miesiące, gdzie tej listy nie będzie, bo sklepik kindle to dobro.

  • Alix E. Harrow: The Once and Future Witches — ta autorka bardzo mnie zaintrygowała po opowiadaniu w NF 11/2020, ale nie miałam jeszcze czasu na żadną jej powieść (a mam już dwie i wiem, ze zapowiedziano kolejną);
  • Joanna Wrycza-Bekier: Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy. Wydanie 2 rozszerzone — tę pozycję zachwala Klaudyna, a ponieważ ja ostatnio mam problem ze składaniem literek w sensowne zdania, to czas się trochę przyuczyć. W planie na luty;
  • Pismo. Magazyn opinii numer 1/2021 — czyli moja comiesięczna dawka mądrości. Przy okazji też wykupiłam sobie prenumeratę, tylko coś wolno te numery czytam;
  • Some of the best from tor.com 2020 — pobrałam za darmo kindle store, ale informacje o tym jak zdobyć tę roczną antologię opowiadań można znaleźć na specjalnej stronie tor.com;
  • Some of the best from tor.com 2019 — jak wyżej. A wzięłam, bo rok temu przegapiłam (i kilka lat z rzędu — informacje tutaj;
  • Britt Bennet: The Mother — bardzo wychwalane, a była w styczniowej promocji KS za 99p. To już druga powieść autorki, która czeka na swoją kolej;
  • Aleksander Dumas: The Count of Monte Christo — okazało się, że moje wydanie było niekompletne, więc jak zobaczyłam zniżkę na to co ma ponad 1000 stron, to kupiłam, bo chce przeczytać w tym roku koniecznie;
  • Marie Aubert: Dorośli — dołączyłam do Klubu Książkowego Pauzy i to była styczniowa książka do przeczytania, więc musiałam kupić;
  • Magdalena Kubasiewicz: Spalić Wiedźmę — po tym jak napisałam tekst o Hardej Hordzie, na woblink.pl pojawiła się bardzo dobra cena na powieści autorki, 10zł sztuka, więc jak tu nie brać?;
  • Magdalena Kubasiewicz: Wiedźma Jego Królewskiej Mości — jak wyżej;
  • Oyinkan Braithwaite: My Sister, the Serial Killer — książka na luty mojego Fikcyjnego Klubu Książki. Akurat była w styczniowej promocji w KS;
  • Nowa Fantastyka numer 2/2021 — bo obiecałam sobie, że bardziej zgłębić te zmiany.

Co dalej? Mam zaplanowanych do kupienia kilka książek papierowych, jak tylko pojawią się w ofercie mojej księgarni. Zakładam więc, że luty obrodzi, bo jak zamawiać, to zawsze więcej niż mniej. I są to tytuły, które trochę wykraczają poza moją zwyczajową lekturę.

Co obejrzałam

Obiecałam sobie, że będę też pisać o tym, co obejrzałam, żeby mieć potem jakiś namacalny dowód na ilość godzin spędzonych przed ekranem. Jeszcze nie wiem w jakiej formie to zrobię, bo lista jest oczywiście długa. Myślę, że ta część podsumowania może się zmieniać z miesiąca na miesiąc.

Tym razem starałam się mniej więcej w kolejności, w jakiej oglądałam dane rzeczy.

Filmy

  • Snatch (2000) — mojego Męża naszło na filmy Guya Ritchiego i dostaliśmy w zamian specyficzny brytyjski humor i Brada Pitta z niezrozumiałym akcentem;
  • Dredd (2012) — pokazał się na Netflixie i było to dziwne domowe kino powtórkowe, bo ja tak średnio czułam się zainteresowana. Krótkie, a się dłużyło;
  • It: Chapter Two (2019) — zdecydowanie wolałam jedynkę, to była średnia kontynuacja. Za to Bill Skarsgård świetny;
  • Saving Private Ryan (1998) — no naszło mnie na młodego Toma Hanksa i film wojenny. Za każdym razem tak samo dobry;
  • The Kissing Booth 2 (2020) — są takie dni, gdzie potrzebuję obejrzeć dziwny romantyczny film młodzieżowy, taki dzień trafił się w styczniu. I tak, gorszy od jedynki;
  • Lock, Stock and Two Smoking Barrels (1998) — dalej Ritchie i jak wyżej;
  • Tenet (2020) — okej, to nie był wcale tak zły film jak go ludzie opisują. Gdzieś w połowie załapałam sens, ale początek to jednak jeden wielki chaos, a to dość długi film. I plus dla Roberta Pattinsona;
  • Oceans 8 (2018) — było spoko, kilka aktorek, które faktycznie lubię, ale nic mi nie urwało. Zastanawiam się też, czy te stare filmy z serii teraz też już by mi nie urwały?;
  • Fury (2014) — tym razem to był wojenny wybór Męża. Było warto.

Seriale

  • Vikings sezon 6B — napisałam recenzję dla Popbookownik.pl, która powinna pojawić się jakoś w lutym;
  • Cobra Kai sezon 3 — jak wyżej;
  • Star Trek Discovery — ostatnie dwa odcinki sezonu i ja się już chyba więcej na ten serial nie piszę;
  • Rojst — polski serial kryminalny wyprodukowany przez Shadowmax, a wykupiony przez Netflix. Całkiem fajny, będzie kolejny sezon;
  • Back to life — angielska dramatyczna komedia o kobiecie, która próbuje poskładać swoje życie po 18 latach spędzonych w więzieniu. Krótki, dobry, niestety dostępny tylko w UK;
  • WandaVisionrecenzja 2 pierwszych odcinków na popbookowniku. Planuję obejrzeć resztę;
  • Fate. The Winx Saga — nie znam pierwowzoru, nie porównywałam i w moich oczach nie wypadło to tak źle. Całkiem przyjemne patrzydło na leniwą niedzielę, chętnie zobaczę kolejny sezon;
  • The Office, wersja amerykańska — naszło nas z Mężem i obejrzeliśmy w styczniu sezony 1-5. Jesteśmy w trakcie kolejnego i pewnie to oglądanie potrwa dalej w lutym.

Miałam dodać jeszcze kilka słów o k-dramach, ale nic aktualnie nie oglądam.

Plany na luty

Styczeń nie był dobry, jeśli chodzi o teksty na blogu. Plan na luty, to przede wszystkim trzymać się mojej rozpiski — razem z tym podsumowaniem to łącznie 8 wpisów. Będzie powrót do filmów Ghibli, jakaś prasówka, albo i dwie oraz jakieś nieoczywiste książki. O ile znów nie dopadnie mnie klątwa siedzenia w domu w stanie znudzenia życiem.

Mam też nadzieję, że uda mi się coś więcej popisać. Zacząć niezwykle wczesne plany na Camp NaNoWriMo.

A co chciałabym przeczytać? Mam kilka pewniaków. Na pewno książki klubowe:

  • Moja siostra morduje seryjnie (My Sister, the Serial Killer) Oyinkan Braithwaite na mój FKK;
  • Ta druga Therese Bohman na klub Pauzy, a jak mi się uda to również O zmierzchu tej autorki, które miałam czytać w styczniu;
  • Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika Stephena Kinga, bo przerwałam;
  • chce nadrobić styczniowa i lutową Nową fantastykę;
  • podobnie ma się z miesięcznikiem Pismo. Magazyn opinii;
  • i jako bonus pewnie pojawi się kilka dziwnych tytułów z literatury erotyczno-romansowej.

Uff… wow. To było długie podsumowanie, które chyba nie jest do końca tym, co chciałam. Szukam dla niego formy i pewnie będę się bawiła różnymi opcjami. Wszelkie sugestie mile widziane w komentarzach.


3 komentarze do “Podsumowanie: styczeń 2021”

  1. “Dreedd” mógł by być niezły, ale nie był, a “Fury” to mi się absolutnie nie podobało. Guy Ritchi jest dobry – lubię.

  2. Patrz, przeczytałaś 9 książek, a kupiłaś 10, czyli w praktyce jesteś tylko jedną w plecy! 😀 Al 9 w miesiąc to jest mocarna liczba, nawet jeśli część to łatwo wchodzące romansidła – a one przecież są do riserczu, więc są ważne! Zazdraszam.

    Tylko z trzymaniem się planu 50 książek bardzo nieładnie, oczekuję poprawy. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.