Przejdź do treści

Przeczytałam: Narratologia

pawel-tkaczyk-narratologia

W ramach nauki pisania przeczytałam poradnik pisania Pawła Tkaczyka. I mam mieszane uczucia.

Zacznę od tego, że bardzo chciałam troszkę ogarnąć mój warsztat przed NaNoWriMo 2019. Książka została mi też polecona, więc wiązałam z nią sporo nadzieje. Nie do końca się sprawdziły, ale to wcale nie jest wina książki. Po prostu nie byłam jej targetem.

Umiejętność opowiadania historii tkwi w Tobie od zawsze. Opanuj ją i rozwiń. — takie oto zdanie wita nas na okładce i ja mu naiwnie uwierzyłam. Po przeczytaniu Narratologii nadal jej nie opanowałam.

Oczywiście nie sprawdziłam o czym dokładnie jest książka, bo to miał być poradnik pisania, więc co mogło być nie tak? Nie sprawdziłam też dorobku autora, ani tego czym się zajmuje. I to był mój błąd.

Jak się okazało w trakcie lektury, zresztą dość szybko, Narratologia to nadal poradnik/podręcznik, ale pisania marketingowego. I owszem, zazębia się on gdzieś tam z pisaniem fabularnym, ale się na nim nie skupia jako na głównym problemie.

Więc właściwie czego ja oczekiwałam? Sama do końca nie wiem, bo wciąż tego szukam. A szukam rad w stylu: jak dawkować czytelnikowi informacje; skąd mam wiedzieć kiedy warto dzielić tekst na rozdziały, a kiedy na części i kropki; jak dobrze zbudować napięcie; jak powinna wyglądać struktura dobrej narracji itp.

Narratologia mi nie odpowiedziała. A może odpowiedziała, ale nie w zadowalającym mnie stopniu przez co nic a nic z tego nie pamiętam. Bo mam też wrażenie, że jak już odkryłam, że pozycja jest skierowana do marketingowców i budowania marki, to wszystkie informacje przelatywały przeze mnie jak przez sito i nic z tego nie zostało. A wiem jednocześnie, że było tam trochę przydatnych i mądrych informacji, których ja niestety nie zakodowałam.

A jednak dałam Narratologii ocenę 4/5 na goodreads. Bo gdzieś tam w głębi nadal uważam, że to dobra pozycja, chociaż ja z niej nie wyciągnęłam nic. Tkaczyk opisuje szablony, schematy i stereotypy w tekstach kultury, ale również wgryza się w rdzeń opowieści, i robi to dość przystępnym językiem.

Wniosek 1: czasami czytam bardzo nieuważnie, nad czym zdecydowanie powinnam popracować w 2020 roku.

Wniosek 2 (wypływający z tego pierwszego): Iwona rób notatki! Jak się czyta coś w połowie października, to trudno jest od siebie oczekiwać, ze się coś z sensem zapamięta bez notatek (szczególnie jeśli jest to podręcznik).

Wniosek 3: teraz, kiedy to piszę, jestem sobą zawiedziona. Moja jakość odbioru pozycji pozostawia wiele do życzenia.

Wniosek 4: nie rozwinęłam i nie opanowałam umiejętności opowiadania historii…

0 komentarzy do “Przeczytałam: Narratologia”

  1. Dzięki za podzielenie się wrażeniami 🙂 Masz rację – „Narratologia” to nie jest podręcznik dla pisarzy (choć sporo znajdziesz tam „okruszków”, nie daje gotowej recepty na dobrą książkę). No i polecam jednak robienie notatek 😉

    1. Robienie dobrych notatek to jest mój cel na przyszły rok.
      Szkoda. że nie miałam takiego wcześniej i musiałam na to wpaść akurat z “Narratologią”,ale to też cenna lekcja dla mnie z lektury 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.