Kwiecień był miesiącem, w którym stałam się bezrobotną bułą. Moje samopoczucie skakało sobie od dni pełnych energii do takich gdzie wolałam grać w pasjansa i oglądać YouTube zapijając obie rzeczy kawą. Szukanie pracy jest niezwykle stresujące…
Plus taki, że udało mi się pracę znaleźć. Zaczynam w maju (już jutro!) i to też rzutuje na moje wszelkie plany — po bardzo długim czasie wracam do tryby nine to five. Ale o tym nieco niżej, bo najpierw trzeba podsumować co też ja robiłam w kwietniu.
Blog i inne zakamarki
Wbrew wszystkiemu, odkryłam w sobie nieco więcej energii na pisanie bloga. I z radością mogę powiedzieć, że mam plan na kolejne miesiące, czego się też nie spodziewałam. A o czym pisałam w kwietniu? Opowiedziałam trochę o BookTubowych inspiracjach, o tym jak łatwo banujemy autorów i jak czasem miano złej książki jest zachętą do czytania, rozpisałam się o mojej nowej miłości — serialu Shadow and Bone, a na koniec zapowiedziałam co będę czytać w majowym azjatyckim maratonie czytelniczym.

Na stronie Popbookownik.pl ukazała się moja recenzja Nie ma tego Złego Marcina Mortki. Było to też dla mnie pewnym nowym (a może odświeżonym) doświadczeniem, bo już dawno nie analizowałam literatury w bardzie dogłębny sposób. Mam nadzieję, że mi się udało.
Kupiłam
Niby w kwietniu bezrobotna, a zakupów jakby więcej. I to nawet nie w moich ulubionych promocjach za 99p. Poszalałam jak już dawno nie.
Zacznę od kilku papierowych zdobyczy. W podsumowaniu marca pisałam, że zamówiłam sobie Ropuszki Anety Jadowskiej oraz Rytm wojny I Brandona Sandersona — testowałam nową księgarnię działającą przez FB, bo była tańsza o kilka funtów. Niestety Sanderson, którego zamówiłam w miękkiej oprawie, do Pani Księgarki dojechał w twardej i musiałam zaczekać na moją przesyłkę. Skorzystałam więc z okazji i domówiłam Piekarnię czarodzieja Gu Byeong Mo. Obawiałam się, że wszystkie książki przyjdą dopiero w maju, ale opiekun książkoholików czuwał i są już ze mną.
W kwietniu przypadała tez Światowy Dzień Książki i z tej okazji Amazon znów uruchomił akcję Read The World, w której można było pobrać za darmo aż 10 ebooków prozy tłumaczonej na język angielski (m.in. Szczepan Twardoch i jego King of Warsaw). Skorzystałam i ja, i skusiłam się na 4 tytuły:
- At the End of the Matinee — Keiichiro Hirano (Japonia)
- Amora — Natalia Polesso (Brazylia)
- You, Me, and the Colors of Life — Noa C. Walker (Niemcy)
- Return to the Enchanted Island — Johary Ravaloson (Madagaskar)
A poza tym, moje ebookowe foldery wzbogaciły sie o:
- Warriors of the Storm — Bernard Cornwell
- The Flame Bearer — Bernard Cornwell
- War of the Wolf — Bernard Cornwell
- Sword of Kings — Bernard Cornwell
- Pismo. Magazyn opinii numer 4/2021
- Matka wszystkich pytań — Rebecca Solnit
- Crooked Kingdom — Leigh Bardugo
- A Life on Our Planet — David Attenborough
- Stara Słaboniowa i spiekładuchy — Joanna Łańcucka
- King of Scars — Leigh Bardugo
- Rule od Wolves — Leigh Bardugo
- The Language of Thorns — Leigh Bardugo
- Książki. Magazyn do czytania numer 2/2021
- Czarny lampart, czerwony wilk — Marlon James
- Nowa Fantastyka numer 5/2021 (nie wiem co mnie pokusiło zupełnie, bo ta aplikacja…)
Na koniec miesiąca zamówiłam sobie jeszcze Franek i Finka. Cyrk martwych makabresek Anety Jadowskiej, bo jestem dorosłym człowiekiem i literatura dziecięca mi nie straszna. I oczywiście, że dzień po tym moja księgarnia dała jeszcze większe rabaty…
Przeczytałam
Niby w kwietniu prawie nic, a jednak lista wydaje się dziwnie długa. I byłam bardzo monotematyczna, bo pewien serial zdominował moje życie.
- Six of Crows — Leigh Bardugo
- Crooked Kingdom — Leigh Bardugo
- Shadow and Bone (audio) — Leigh Bardugo
- Siege and Storm (audio) — Leigh Bardugo
- Ruin and Rising (audio) — Leigh Bardugo
- Mężczyźni objaśniają mi świat — Rebecca Solnit na spotkanie FKK
I teraz może małe wyjaśnienie, co tu się stało. Otóż zaplanowałam sobie, że zanim serial Shadow and Bone wskoczy na Netflix, ja przeczytam Six of Crows, żeby poznać bohaterów, którzy zostaną dodani do fabuły. Miałam już od dawna ebook, więc dobrze się złożyło. Nie pomyślałam jednak, że aż tak się wciągnę, żeby kupić Crooked Kingdom i przeczytać całą dylogię za jednym razem.
Nie pomyślałabym też, że nagle mi się zachce powtórzyć sobie Shadow and Bone przed serialem. Z nudów przy zmywaniu sięgnęłam bo audiobook i tak mnie to porwało, że pochłonęłam wszystkie 3 tomy trylogii. I dwa wnioski z tego re-readu. Po pierwsze, zupełnie nie pamiętałam zakończenia i połowy zdarzeń w tej serii. Po drugie, Mal jako bohater jest nieco lepszy jak się go czyta jeszcze raz.
To wszystko, plus bing-watching serialu, oraz rabat 40% od amazonu, sprawiły że kupiłam sobie też kolejne powieści wchodzące w skład GrishaVerse. Zaczęłam nawet czytać King of Scars, ale przerwałam na rzecz Solnit i pewnie wrócę do historii Nicolaia w czerwcu, po moim maratonie azjatyckim.
Obejrzałam
W kwietniu skończyłam oglądać bardzo przyjemną k-dramę, mówię tutaj o Hello, Me! To był taki tytuł z kategorii good feel i okazał się znacznie lepszy niż bym sądziła po opisie fabuły. I to jedna z tych przerysowanych dram, mało prawdopodobnych oraz ze zgubionym pomysłem na intrygę. Nie miałam oczekiwań, poszło to fabularnie w nieco inną stronę, za miesiąc o niej zapomnę. Ale oglądając bawiłam się świetnie.
Mam wrażenie, że ogólnie oglądałam mniej niż we wcześniejszych miesiącach, ale psychicznie nie byłam w dobrym miejscu do skupiania się na fabułach ogólnie. Obejrzałam pozostałe sezony (czyli 5-7) Parks and Recreation. Dokończyłam też Snowpiercera — 3 ostatnie odcinki sezonu i to było dobre. Nigdy nie oglądałam filmu (albo sobie nie przypominam) i chyba warto się zapuścić w ten rejon. Zaczęłam też The Mighty Ducks: The Game Changers. Jak na razie jest dziwnie, serial potrzebował aż 3 odcinków, żeby wyjaśnić widzowi co się stało z Gordonem Bombayem i jak na razie to nie ma tu efektu WOW jak przy Cobra Kai.
Oczywiście obejrzałam Shadow and Bone, nawet dwa razy. I jakbym miała trochę więcej czasu, to obejrzałam bym jeszcze raz, bo jest tym czego potrzebowałam od serialu fantasy. To się nazywa being extra i nie żałuję. Napisałam na blogu długą epopeję o tym jak bardzo dobry jest to serial i wrzuciłam też kilka teorii spiskowych co do kolejnego sezonu.
A na koniec kwietnia, jeśli chodzi o seriale, obejrzałam animowany Invincible na prime video. Tytuł dla fanów The Boys. Są superbohaterowie, są nastolatki z problemami, szaleni naukowcy i krew. Dużo krwi. Wydaje mi się, że Invincible zasługuje na oddzielną recenzję, więc polecam śledzić blogowego FB, bo nie wiem jeszcze gdzie się pojawi.
Przechodząc do filmów musze przyznać, że chyba utrzymałam miesięczną średnią, bo naliczyłam aż 10 tytułów. Dość różnych zarówno pod względem tematyki jak i jakości.
- The Mauritanian (2021)
- Jumanji. The Next Level (2019)
- Godzilla (2014)
- Justice League Snyder’s Cut (2021)
- Kong: Skull Island (2017)
- Godzilla: The King of Monsters (2019)
- Godzilla vs. Kong (2021)
- Mortal Kombat (2021)
- Palm Springs (2020)
- They Live (1988)
Majowe plany
Mimo tego, że zaczynam nową pracę i będę miała zdecydowanie mniej czasu na wszystko, postawiłam sobie za cel pisanie 2 tekstów na bloga tygodniowo. Tak, plan jest by wrócić do publikacji w poniedziałek/wtorek i piątek. Chcę też wrócić do mojej serii omawiania filmów Ghibli, co będzie dla mnie małym wysiłkiem i pewnie będzie wymagać kilku dodatkowych seansów. Całe szczęście, Netflix nadal ma wszystkie anime w swojej ofercie. I troszkę więcej tekstów o książkach.
W maju czytam książki azjatyckie, bo biorę nieoficjalnie udział w Asian Readathon (z moim małym twistem). O tym, co mam w planach pisałam pod koniec kwietnia, więc nie będę się powtarzać.
I to na tyle planów, bo zwyczajnie zamierzam ten maj przetrwać w nowym wydaniu i dawać z siebie 200% normy.