Uwaga, oto najgorszy miesiąc Gryzipiórki w roku 2021. Do tej pory oczywiście… Czerwiec okazał się miesiącem, który nie istniał — minął tak szybko. Zanim się obejrzałam, to już pisałam kolejne podsumowanie zamiast sensownego tekstu o czymkolwiek. I to nie jest tak, że nie chciałam, ale brakło mi energii.
Przy okazji, tak bez zachwytów i wzruszeń, 1 lipca blog skończył 7 lat. Dodatkowo zaczęłam 2 rok istnienia na własnej domenie, co powinno być jakimś świętem, ale nie było. Zaczęłam nawet pisać jakiś okolicznościowy tekst, o tym co dzieje się na tej mojej emigracji itd., ale też nie wyszło. A że przeniosłam się z laptopa na PC (Fiodor dostał boosta z komponentów po Mężu), to też mi nie ułatwia zadania. Całe moje pisanie zostało bowiem na laptopie, który wyniosłam do sypialni na zapasowe biureczko i jest mi tak jakoś strasznie nie po drodze. Lenistwo level master.
A jak się już do czegoś zabierałam, to po 5 minutach gapienia się w pusty plik, ta cała ochota znikała magicznie i nawet kolejna kawa nie pomagała. Ale jest już lipiec, zaniedbałam się pod wieloma względami, no to czas się wyspowiadać z grzechów blogowo-czytelniczych. Oto podsumowanie miesiąca pełne smutku i niewiadomych.
Co kupiłam?
W czerwcu amazon w ramach first reads pozwolił mi na pobranie 2 tytułów i skorzystałam w pełni. W końcu jak za darmo, to trzeba brać! Wybrałam fantasy Song of the Forever Rains autorstwa E.J. Mellow oraz romans Have We Met? napisany przez Camille Baker. Obu jestem ciekawa i mam zamiar się zabrać za nie jeszcze w tym roku.
Oprócz tego, na kindle kupiłam sobie:
- Mexican Gothic by Silvia Moreno-Garcia;
- War Lord by Bernard Cornwell (13, ostatni tom The Last Kingdom);
- Legendborn by Tracy Deonn;
- Lore by Alexandra Bracken;
- Complete Short Stories of Ernest Hemingway;
- The Bridge Kingdom by Danielle L. Jensen;
- Witches Steeped in Gold by Ciannon Smart.
W polskich księgarniach dorwałam niewiele, bo jedynie Hurt/Comfort Weroniki Łodygi oraz oczywiście czerwcowy numer magazynu Pismo.
Na początku czerwca znalazłam też promocję na kindle unlimited – 3 miesiące za zero funtów. I pobrałam na nim już sporo rzeczy, ale z czytaniem na razie jest słabo. Głównie wyszukiwałam pozycje o intuicyjnym odżywianiu i ogólnie o zdrowej zbalansowanej diecie (bo w czerwcu porzuciłam keto po około roku jedzenia tłuszczy). Łącznie wyszło mi siedem poradników, z których przeczytałam jeden.
Ale z takich zupełnie zwyczajnych pozycji, wypożyczyłam z zasobów kindle The Wolf Den Elodie Harper, bo mnie ta pozycja zaintrygowała.
Co przeczytałam?
Przecież ja się nie powinnam nawet przyznawać, że jedyną pozycją, którą skończyłam było INTUITIVE EATING: A Beginner’s Guide To The Most Incredible Joyus Anti-diet Programme niejakiej Kirstin Engelmann. Nie było zbyt odkrywcze i dlatego nie poszłam dalej w kolejne pozycje, które sobie wypożyczyłam.
Owszem, zaczynałam kilka pozycji, np. Hurt/Comfort, który było książką czerwca Fikcyjnego Klubu Książkowego, ale coś nie klikło i jestem nadal na 12%. Oby lipiec był lepszy.
Co obejrzałam?
Przyznaje się, znów nie notowałam wszystkiego, ale też nie miałam jakiegoś mocno filmowo-serialowego miesiąca. Zaczęłam więcej pracować (nie godzinowo, a ogólnie więcej potrafię i chyba mój trening jako tako jest skończony) i wracam zupełnie bez energii nawet na oglądanie. Jak uda mi się zamiast YT odpalić odcinek serialu to jest to sukces.
Moja lista jest krótka i mało zróżnicowana. Z seriali nadrobiłam sezon 5B Lucyfera, obejrzałam też 2 sezon Jacka Ryana, oraz zupełnie niespodziewanie obejrzeliśmy z Mężem Sweet tooth (okazał się cudowny!). Wróciłam też trochę do oglądania Kim’s Convenience kiedy gotuję albo sprzątam, bo to ten typ serialu.
Ach! I jeszcze Jeremy Clarckson’s Farm — świetne, polecam.
Filmowo było trochę sensacyjnie a trochę komediowo. I tutaj zwyczajnie wymienię co (wydaje mi się), że obejrzałam w czerwcu:
- Riders of Justice (2020)
- Nobody (2021)
- Anorther round (2020)
- Fatherhood (2021)
- The Dead Don’t Die (2019).
I to chyba tyle.
W co grałam?
No dobrze, to będzie trochę na wyrost, ale chyba warto wspomnieć. Mając konto prime na Amazonie dostałam dostęp do tej technicznej alfy Lost Ark o której ciągle gadali nawet europejscy wydawcy na swoim social media. Było fajnie, czekam na oficjalną datę premiery.
Z racji odpicowania mojego PC, kupiłam sobie miesiąc gry w Final Fantasy XIV, bo inaczej nie mogłabym nawet pobrać gry. Mogłam sobie przetestować mój “nowy” sprzęt na czymś co zmuszało mój laptop do wysiłku. Nie żałuję.
A potem przyszedł lipiec i chyba czas na jakieś plany?
Chciałabym, a jednak się boję. Bo w ostatnim podsumowaniu też pisałam, że się zabieram za bloga i wyszło jak wyszło. Jest Camp NaNoWriMo, do którego nie zbliżam się nawet kijem, bo wiem, że nie podołam.
Mam realistyczny plan: przeczytać 2 książki (na FKK i coś dla siebie), napisać chociaż 1 tekst tygodniowo na bloga (nawet jeśli będzie to dziwne snucie teorii spiskowych); notować skrupulatnie co też ja tu oglądam. I będę z siebie więcej niż dumna.
I na koniec taka zapowiedź. W najbliższym czasie pojawi się podsumowanie 50 książek w drugim kwartale i pogadankowy wpis o tym, co zmusiło mnie do zmiany sposobu odżywiania i czemu się tym właściwie dzielę ze światem.