Są takie miesiące, które z pozoru nie wnoszą nic ciekawego do naszego życia. Październik był szybki, zatapiał się w porannych mrozach Wielkiej Brytanii, a mimo to dał mi kilka zaskoczeń i sporo entuzjastycznych chwil. I wcale nie upłynął na planowaniu powieści na NaNoWriMo – zmęczenie mnie przygniata do ziemi i obawiam się moich sił witalnych na listopad. Czyżbym znów poległa zanim się nawet rozkręcę? Myślę, że pierwszy tydzień będzie decydujący. Ale zostawiam jeszcze listopad, i wracam do moich październikowych podbojów.
Wpis sponsorują chłopcy: Suga, Jin, Rap Monster, Jung Kook, Jimin, V oraz J-Hope
Przyszłość i Moc nadeszły
Działo się, dotarliśmy do października 2015, a konkretniej do środy 21 października 2015. TAK! Ten dzień nadszedł i internet świętował Back to the Future Day. Z tej okazji zobaczyliśmy pierwsze samowiążące się Nike Mac na nogach Michaela J. Foxa. Marty i Doc pojawili się u Jimmy’ego Kimmela, a internet oszalał. Ale najlepiej uczcono ten dzień (a nawet czas) w grze WildStar, gdzie już od półtorej roku można latać na deskolotce. Twórcy stworzyli Hoverboard Appreciation Celebration! W grze wystarczyło brać udział w krótkich wyścigach, żeby zebrać strój młodego McFlya, kilka ciekawych tytułów: Slacker, Butthead, Bojo (tego ostatniego nie mogą rozpoznać), a za żywą gotówkę kupić sobie deskolotkę o uroczej nazwie LeDorian (patrz zdjęcie niżej). WildStar, robisz to dobrze!
Ja oczywiście z tej okazji ponownie obejrzałam trylogię Back to the Future – bo jakże bym nie mogła?! Za każdym razem bawię się na niej tak samo dobrze.
Drugim wydarzeniem października był trailer nowych Gwiezdnych wojen i przedsprzedaży biletów – tak, ja swoje też mam, wprawdzie nie na premierę, ale jak się pracuje, to się nie da. Przy okazji poczytałam sobie masę teorii o postaci Luka Skywalkera, który nie widnieje na plakacie, i w zasadzie nie pojawia się w zwiastunie filmu. Jest ciekawie.
Jednocześnie mam wielką ochotę na powtórkę Star Wars – tutaj jednak tzw. stara trylogia. Zresztą przed siódemką to będzie chyba całkiem ciekawy maraton w domowym zaciszu.
Literatura wielka i mała
Było słabo. Przeczytałam w końcu Maszynę do pisania Katarzyny Bondy – po moje wrażenia odsyłam TUTAJ. Przesłuchałam 3 tom Pana Lodowego Ogrodu Grzędowicza – czwarty w trakcie, ale idzie mi mozolnie, bo w pracy dostaliśmy zakaz noszenia słuchawek (brawo dla szefostwa, teraz odgłosy Kartonowego Smoka nie dają mi spokojnie egzystować). Nadal męczę się z Amerykańskimi bogami. Po moim zachwycie Gaimanem, nawet po zachwycie tą konkretną książką, nie potrafię się w nią wstrzelić – chyba mam to samo co Agnieszka (link).
Za to miałam owocne i dziwne zakupy ebookowe. Kupiłam Murakamiego na DKK, którego nie przeczytałam, bo nie znalazłam czasu. Kupiłam sobie jubileuszowe wydanie Zmierzchu z przerobioną powieścią, gdzie nie ma Edzia i Belli, jest Edytka i Bau. Czytam trochę, boli bardzo, strasznie źle wydane 10 funtów, napiszę coś o tym jak już opadnie kurz. Do mojej wielkiej kolekcji nieprzeczytanych ebooków trafiły też: City of Bones C. Clare (bo w styczniu rusza serial i trzeba przeczytać!) oraz Royal Wedding M. Cabot (bo Księżniczka Mia, i była promocja)
Filmy, seriale i gry
Byłam w moim cudownym kinie w UK – kupujesz bilet i siadasz gdzie chcesz na seansie! Z Połówkiem obejrzeliśmy Marsjanina, który okazał się równie świetny jak książka. Trochę się obawiałam Matta Damona w roli głównej, ale on się chyba nadaje do tego, żeby go ratować.
Nadrobiłam 9 sezon Supernatural, bardzo wolno zabieram się za 10. Na bieżąco jestem tylko z Once Upon a Time – tutaj brawa dla twórców, bo robi się coraz ciekawiej (tylko tak bardzo mnie denerwuje Henry, ten serial byłby lepszy bez tego młodzika i jego problemów miłosnych…). Mam ostatnio problemy z wykrojeniem czasu na seriale, niby to tylko godzinne odcinki, ale jak dopada zmęczenie materiału (czytaj: czuję się jak dżdżownica rozjechana na mokrym asfalcie) to nic nie pomaga. Jest szansa, że listopad mimo wszystko może być lepszym miesiącem na oglądanie (bo NaNo, to muszę mieć coś, żeby NIE pisać).
Netflix wrzucił kilka ciekawych pozycji w UK. Pojawiły się dwa starsze filmy z Bollywoodu, które chciałam obejrzeć, więc muszę wykroić na to kilka godzin. Do tego jest już jakiś czas ich pierwszy film – Beasts of No Nation. Do nadrobienia mam 3 sezon Hemlock Grove, a także Narcos.
I taka sobie ciekawostka ze świata gier. Wspólnie z moim Połówkiem przeszliśmy Game od Thrones od Telltale Games i czekamy na ostatni 6 epizod. Tym samym przypomniało mi się, że ot tychże twórców mam też gdzieś Back to the Future, którego nigdy nie przeszłam – spróbuje nadrobić jeszcze w tym roku.
BTS – Bangtan Sonyeodan/Bangtan Boys
Odkryłam K-POP, tak przez przypadek. I w zasadzie słucham tylko jednego zespołu, który łączy ciekawe aranżacje muzyczne i koreańskim rapem i perfekcyjnie zsynchronizowanymi układami tanecznymi. I ponieważ koniec miesiąca to u mnie głownie słuchanie koreańskiej muzyki (przesłuchałam już całe BTS, jestem zauroczona i już rozpoznaje wszystkich 7 członków zespołu – przestali wyglądać tak samo w moich oczach) o lepszej dawce pobudzenia niż kawa, to na koniec podsumowania piosenka.