Mój tani e-reader i system ebookowy w UK wprowadzają mnie w stan irytacji co jakiś czas. Wiadomość, że nook w UK przestanie istnieć, nie była dla mnie ciosem powodującym płacz i depresję – radziłam już sobie z niedogodnościami. Nawet miałam nadzieję na jakąś lepszą przyszłość, bo B&N zadbał jako tako o swoich klientów, i przyjacielsko przetransferował nas do Sainsbury’s Entertainment on Demand. I tu zaczęły się schody.
Iwonka zagapiła się i nie pobrała ostatnio kupionej książki na swój czytnik. Ale hej, cała moja biblioteka jest teraz w innym miejscu, więc nie ma co płakać. Mimo, że nook nie chce się połączyć już sam ze sobą (pobieranie czytnikiem nie zadziałało, a jak wiemy innej opcji nie ma), to z wielkimi nadziejami zalogowałam się na do Sainsbuiry’s – bo przecież na pewno mogę to jakoś pobrać na PC, oni nie mają dedykowanego czytnika. Jak bardzo się myliłam!
Aby cieszyć się moimi książkami mogę wybrać dwie drogi. Pierwsza (dla użytkowników nooka) to posiadanie Adobe ID, instalowanie programów i w efekcie nie posiadanie pliku epub albo chociaż mobi. Druga: aplikacja Sainsbury’s, która nie chce się u mnie nawet pobrać (WTF?)…
Czyżby została mi opcja czytania na telefonie? Ok, moje Moto G jest całkiem wygodne, ale po to mam dwa e-readery w domu, żeby z nich korzystać. Ja zwyczajnie nie rozumiem tych bezsensownych zabezpieczeń w stylu “możesz czytać nasze książki na dedykowanych czytnikach lub aplikacjach”. Ja jestem klientem, ja płacę za te dobra – wysysacie funty z mojego konta, wiec traktujmy się oboje z szacunkiem.
Więc nie mogę się cieszyć powieścią Kenzaburo Oe, bo nie pobrałam jej na czas (tak, zakupy w nooku robiłam na PC, a później pobierałam książki na czytnik, bo sam czytnik miał problem z zatwierdzeniem mojej karty płatniczej…). Sainsbury’s mi nie pomaga – i pewnie nigdy nic od nich nie kupię. Cieszę się, że nie kupiłam kilku pozycji, które planowałam – będę teraz szukała alternatywnego źródła ebooków.
Jedyny plus tej sytuacji, że cały transfer konta przebiegł sprawnie w 2 minuty, co było powodem do radości. Niestety tylko chwilowym.
Jeśli ktoś zna rozwiązanie mojego problemu, to nie krępować się (szkoda sznurka) – obdaruję wirtualnym uściskiem.
Jak to dobrze, że upolowałam sobie cały dostępny Meekhan za grosze – nie kosztowało mnie to nawet £8, a mam 4 pozycje w 2 formatach i moge wgrać je na nooka i inne urządzenia. Kocham polskie sklepy z ebookami i nasze rozumne podejście do czytelnika.
edit. po 2 dniach próbowania, mój nook połączył się ze sobą i pobrał mi powieść Oe… nadal nie jestem zadowolona z tej sytuacji :/
Adobe ID? Który w UK jest teraz rok, 2010? Polskie sklepy z e-bookami są najlepsze 😉
Tylko polskie sklepy czasami nie mają ebooków, co ja bym chciała 😉
Smutne jest tylko to, że jak mi padnie nook (tfu tfu!) to pewnie już tych kilkunastu pozycji nie odzyskam tak łatwo :/ Chyba przetestuje aplikacje na androida (od Sainsbury’s) ale z posmakiem porażki 🙁
To jest chyba najgorsze, że nie da się tych ebooków “wyciągnąć”. Dlatego jednak najbardziej lubię polski system, gdzie ściągam sobie wszystko na komputer i trzymam tu i w chmurze, więc jak mi jedno urządzenie zdechnie, to wszystkie książki będą na drugim czy trzecim.
Czytam na aplikacji Kindle, po to, żeby mi się synchronizowało, choć różnie to działa. :/