Przejdź do treści

Kiedy próbujesz być feministką, czyli kilka słów Solnit

Fikcyjny Klub Książkowy działa i ma się dobrze. Nie rozrósł się do formy giganta, to raczej małe kameralne grono stałych czytelniczek, które nie boją się zabrać kontrowersyjnego głosu w sprawie omawianej lektury. A takie też nam się zdarzają częściej niż rzadziej. I chociaż czasami bywa, że nasze dyskusje odpływają tematycznie nieco w bok, a nawet bardzo, to nadal są to wartościowe rozmowy. I z tego się najbardziej cieszę.

W kwietniu postanowiłyśmy (nadal grono damskie) przeczytać sobie małą fioletową książeczkę Rebecci Solnit — Mężczyźni objaśniają mi świat. Były oczekiwania. Tytuł już dawno zebrał mnóstwo pozytywnych opinii. Słyszałam nawet, że to tak bardzo ważna pozycja! — wszyscy powinni ją przeczytać, a nawet obowiązkowo mieć jako lekturę lat młodzieńczych. Książka legenda.

Nic więc dziwnego, że oczekiwałam wiele. Oczekiwałam prawd objawionych i recepty na całe zło świata.

Dostałam eseje o gwałtach, molestowaniu i nierówności płciowej w świecie. A wszystko to podlane odsyłaczami do innych tekstów kultury na ten temat (bez odsyłaczy i bibliografii). I nawet już nie pamiętam aż tak bardzo co ja tam czytałam, bo nie była to dla mnie lektura odkrywcza. No nie było prawd objawionych.

I to nie jest tak, że Mężczyźni objaśniają mi świat to złą pozycja. Ja po prostu nie wiem, dla kogo ona jest.

A może ta feministyczna część Iwony jeszcze się po prostu nie uformowana? Może jednak moja wiedza jest zbyt mała, żeby docenić teksty Solnit w odpowiedni sposób? A może zwyczajnie nie pociągają mnie eseje?

Nie zachwyciło, nie zrozumiałam też za bardzo zachwytów. Szukam odpowiedzi dlaczego tak się stało? Może nie umiem czytać już nic innego poza lekką fantastyką i romansami militarnymi gdzie mężczyźni mają ośmiopaki (bo sześciopak to za mało!)? Mam wrażenie, że za 2 miesiące już nie będę pamiętała nawet o czym były eseje Solnit, ale mam jeszcze jej Matkę wszystkich pytań, więc jest mała nadzieją, że tam znajdę prawdy objawione.

I taki bonus. Moje przemyślenia świetnie oddaje filmik Atenki, która jest też jedną z członkiń Fikcyjnego Klubu Książkowego. Uznałam, że będzie to świetne podsumowanie tego wpisu, jak i naszego kwietniowego spotkania w FKK


1 komentarz do “Kiedy próbujesz być feministką, czyli kilka słów Solnit”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.