Niby najkrótszy miesiąc w roku, a był dla mnie dziwnie jakiś taki intensywny pod wieloma względami. Dużo się działo — pozytywnie i niekoniecznie. Na koniec ogarnęło mnie zmęczenie i pewna forma “nie-chce-mi-się”, która kazała mi przemyśleć pewne sprawy związane z kreatywnością i tworzeniem. Ale o tym może innym razem.
Przyznam się bez bicia, że mój TBR na luty dość szybko się rozpadł. Za każdym razem się z tym liczę i nie mam do siebie o to pretensji. W końcu czytanie to przyjemność, a nie przykry obowiązek. Dodatkowo nie był to mój najlepszy czytelniczo miesiąc — wiele rzeczy mnie rozpraszało i brakowało mi skupienia. Ale koniec końców, skończyłam z czterema tytułami średniej grubości, co na koniec dało mi mniej więcej 1659 przeczytanych stron. I z tego wyniku jestem zadowolona. Na The StoryGraph dodałam sobie challenge stronicowy — 20K na cały rok. Jest to wykonalne, bo w planach mam kilka grubych tytułów.
Niestety nie idzie mi też wielki plan czytania serii fantasy, bo zwyczajnie wpada coś innego po drodze, co woła mnie bardziej. Plus do listy dodaję lektury FKK — niby w planie na 2023, ale też jakoś poza planem, bo tytuły dobieramy maksymalnie trzy spotkania do przodu.
Przeczytane w lutym
- Bethany Atazadeh, The Enchanted Crown. Przyznam, że nie była to aż tak wciągająca lektura jak poprzednie części, ale czytałam je już bardzo dawno i nie pamiętałam połowy historii, do której czwarty tom serii się odnosił. Ale tym samym udało mi się skończyć wszystkie powieści wchodzące w skład The Stolen Kingdom. Mam w planach prequelową trylogię (dostępny na razie pierwszy tom), chociaż zaczynam się zastanawiać czy faktycznie warto, skoro tutaj mi się podobało tak średnio. Czas pokaże.
- Magdalena Kubasiewicz, Klątwa dla demona. Trzeci już tom przygód Wilczej Jagody, który był bardzo wciągający i mniej przewidywalny od dwóch poprzednich. Bawiłam się na nim świetnie i teraz tęsknie czekam na konkluzję — czwarta część ma być już ostatnią. Rozkochuję się na nowo w urban fantasy i odkrywam, że bardzo lubię polskie autorki uprawiające tę odmianę prozy. Dajcie więcej i mroczniej.
- Patricia Briggs, Wild Sign. Ostatni, czyli już szósty, wydany tom serii Alfa & Omega. Trochę mi smutno, że chwilowo nie mam kolejnych przygód Anny i Charlesa, ale za to mam jeszcze do przeczytania kilkanaście tomów o Mercy. Briggs tworzy ten tym urban fantasy, który bardzo do mnie przemawia, podobnie jak duo Ilona Andrews, dlatego też ciągnie mnie do Anety Jadowskiej — ci autorzy mają podobny styl kreowania światów, który po prostu trafia w moje gusta czytelnicze.
- Shin Kyung-sook, Dworska tancerka. Lektura na kolejne spotkanie FKK — dość obszerna, bo liczącą ponad 500 stron. Bardzo mi się podobała i spróbuję ją przybliżyć bardziej już niedługo na łamach bloga.
Jeszcze pod koniec lutego zaczęłam też czytać romans militarny Trusting Cassidy autorstwa Susan Stoker, który też jest zwieńczeniem czterotomowej serii Silverstone.




TBR na marzec
Zapowiada się bardzo wymagający miesiąc, bo zdecydowałam się na małe wyzwanie. Ale żeby nie było mi za ciężko, to spróbuję przepleść wybrane tytuły czymś nieco lżejszym. Ale do rzeczy.
W marcu czytam Władcę pierścieni w oryginale. Dlaczego to wyzwanie? Cóż, miałam do Drużyny pierścienia dwa podejścia w moim życiu — oba nieudane. Nigdy nie dobrnęłam nawet do połowy, powieść była dla mnie zbyt nudna i nawet raz na niej zasnęłam. Ale uważam, że jest to taki klasyk literatury fantastycznej, który mimo wszystko powinnam przeczytać. Minęło sporo lat od ostatniej próby, i korzystając z faktu, że całość dostępna jest w ramach kindle unlimited, postanowiłam przeczytać go po angielsku. A że promocyjny abonament kończy mi się też w połowie kwietnia, to plan zakłada minimum Fellowship of the Ring oraz Two Towers.
Dalej, w ramach FKK będę czytała Wrony Petry Dvořákovej. Chciałabym też złapać Szczwane sztuczki Anety Jadowskiej, bo czuję, że w tym roku wyjdzie kolejny tom Franka i Finki. I zacząć też którąś z serii z wielkiego planu. I tutaj mam trzy opcje do wyboru:
1. Pacts Arcane and Otherwise Joanny Maciejewskiej
2. The Gilded Wolves Roshani Chokshi
3. The Daevabad Trilogy S.A. Chakraborty.




Wszystko zależy od nastroju i czy coś w danym momencie mnie do siebie przyciągnie. Kto wie, może Tolkien tak mnie wciągnie, że pochłonę całość Lord of the Rings w pół miesiąca?
A jak się udał Wasz luty? Jakie czytelnicze plany na marzec?