Hej! Jestem Iwona i bloguję już 15 lat (z górką).
Wyznanie niczym ze spotkania anonimowych blogerów — czasami mam wrażenie, że uzewnętrznianie się w internecie to też jest uzależnienie. Całe szczęście, w moim przypadku jest to dość zdrowe zajęcie, i jeśli chcesz dowiedzieć się o mnie więcej, to jesteś w odpowiednim miejscu.
Mam na imię Iwona, a właściwie Iwona Magdalena — legenda głosi, że moja mama poszła na kompromis, bo nie chciała, żebym była po prostu Magdaleną. Cóż, chociaż sprawia mi to kłopot przy wypełnianiu oficjalnych dokumentów, to jestem zodiakalnym bliźniakiem — są mnie dwie, więc podwójne imię pasuje idealnie.

Jeśli to czytasz, to doskonale wiesz skąd wziął się pomysł na nazwę bloga, a nawet skąd się wzięło to całe blogowanie. Więcej opowiem Ci na podstronie z misją bloga, a właściwie to niezwykłą historią dlaczego to robię, i co tutaj znajdziesz.
Z zawodu jestem dziennikarzem i edytorem (wpadłam na genialny pomysł pójścia na filologię polską — niczego nie żałuję…). Moja decyzja byłam wypadkową trzech czynników: dziwnego zamiłowania do pisania, braku opcji oraz przeświadczenia, że to pomoże mi napisać pierwsza powieść. Jeśli powiem Ci, że nie napisałam jeszcze tej powieści, to wszelkie inne wyjaśnienia w tej kwestii będą zbędne.
W tym miejscu powinno nastąpić wyznanie, jak bardzo natchniona jestem i jak wiele moich dzieł czeka na publikację. Prawda nie jest taka różowa, ale na pewno mniej szara niż rok temu. Pracuję nieustannie nad tym całym pisaniem i chyba jestem blisko skończenia romansu fantasy.
Pierwsze opowiadania (chociaż to za dużo słowo) napisałam w wieku 17 lat. Taki wybryk natury, bo głównie bawiłam się w pisanie smętnej poezji. Wbrew pozorom, moje wiersze przyniosły mi pewien sukces wydawniczy. Otóż zgłosiłam kilka na konkurs poetycki, i 4 z 5 znalazły się w pokonkursowym tomiku. A to bardzo krótkie opowiadanie, o którym już wspominałam, wylądowało w gazetce szkolnej mojego liceum.
Teraz jest mi trudniej. Z powodu dziwnej dwujęzyczności (w której wszystko zaczyna się mieszać) często stoję przed dylematem: pisać po polsku, no bo w końcu native, czy może pisać po angielsku, bo w nim myślę nad moimi opowieściami? W tym względzie zachęcam do czytania moich tekstów o pisaniu, bo często się z tego dylematu spowiadam właśnie tam.
Moja przypadkowa emigracja dostarcza mi za to ciekawych postaci, które później epizodycznie pojawiają się w różnych tekstach. Najczęściej tych niedokończonych. Tutaj też powstało moje dziwne alter-ego, czarownica Kiki, która psoci w Mieście Fabryk i Magazynów. Może kiedyś napisze o niej zbiór zabawnych obrazków literackich.
Więc kim jest ta Gryzipiórka?
Gryzipiórka jest zwyczajną kobietą, czasami mówi o sobie, że jest Ziemniakiem (bo wiecie, jestem z Ziemi), bardzo lubi pisać i przelewać swoje myśli na wirtualne kartki papieru.
Więcej o blogu dowiesz się z zakładki MISJA oraz wpisu na 6 urodziny bloga.
wasza Iwona Magdalena
1.07.2020