Przejdź do treści

Dramaland: The Phantom Thief

Jakiś czas temu obejrzałam Joseon Gunman, a potem Hero z 2009 roku, i przez przypadek polubiłam Lee Joon Gi jako aktora. I to lubienie przypieczętowałam kolejną dramą, w dodatku historyczną: Iljimae. Udowadniam sobie, że lubię period dramy, co nie jest aż tak zaskakujące, bo mam słabość do filmów kostiumowych.

Najlepsze dramy wpadają na moją listę do obejrzenia przypadkiem. Jak się okazuje, Kass jest mistrzem w podrzucaniu tytułów. Iljimae (일지매) postanowiłyśmy obejrzeć “razem”, bo dyskutowanie z kimś o odcinkach to taka świetna sprawa. Jesteśmy nawet na tyle szalone, że postanowiłyśmy podyskutować sobie tutaj, na blogu. Ale zanim, to garść danych technicznych.

iljimae2

Drama jest znana też jako Il Ji-Mae: The Phantom Thief i jest jedną z dwóch opowiadających o życiu i czasach legendarnego złodzieja. Konkretniej to jest jedną z dwóch luźnych ekranizacji manhwy Ko Woo Younga publikowanej w latach 75-77. Sama historia to opowieść z czasów chińskiej dynastii Ming – taka legenda o azjatyckim Robin Hoodzie.

W rolach głównych:

  • Lee Joon Gi (이준기) jako Il Ji Mae (일지매) /  Yong Yi (용이) / Lee Gyeom (이겸)
  • Park Si Hoo (박시후) jako Ja Dol / Byeon Si Hoo (변시후)
  • Kim Mu Yeol (김무열) jako Byeon Si Wan (변시완)
  • Han Hyo Joo (한효주) jako Byeon Eun Chea (변은채)
  • Lee Young Ah (이영아) jako Bong Soon (봉순)

Iwona (znana też jako Unni – starsza siostra bo dramy ogląda już rok, i wiekiem też nie grzeszy; autorka bloga)

Przyznam się, że seans Iljimae zaczynałam z kacem dramowym. To ten moment, kiedy nie umiem się w nowym tytule przebić przez pierwszy odcinek i strasznie się męczę. Ale wbrew pozorom, szybko zakochałam się w dramie, odebrałam ją bardzo pozytywnie. Nie miałam zupełnie wrażenia, że się zestarzała.

Kass (znana też jako Kimchee – wie co dobre, poleca najlepsze dramy na świecie)

Ja skończyłam oglądanie z ogromnym kacem i jeszcze większą ilością pytań, więc pod tym względem się uzupełniamy 😉 Wizualnie Iljimae może i trąci myszką, ale nadrabia bohaterami i fabułą. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że starsze historyki mają o wiele bardziej przemyślane scenariusze.

Wiele dram historycznych zaczyna się od wydarzeń z dzieciństwa głównych bohaterów (a niektóre nawet przed urodzeniem), już dawno się przyzwyczaiłam. W Iljimae naprawdę nie jest pod tym względem tak źle. Po dwóch odcinkach mamy już dorosłego Yonga – wioskowego głupka, a wcześniejsze wydarzenia doskonale wprowadzają w historię i pomagają rozstawić na planszy pozostałych bohaterów (drama naprawdę może się pochwalić sukcesem w tematyce bohaterów). Warto się pomęczyć! Jeśli ktoś nie jest fanem historyków z dużą ilością knucia starców z brodami przy stole przez 100 odcinków, tu znajdzie dużo akcji i zabawnych scen. Nie znaczy to jednak, że Iljimae jest dramą lekką.

Ja nie jestem nawet bliska bycia ekspertem w period dramas (w ogóle się nie uważam za eksperta w dramach), ale patrząc na te nieliczne które widziałam – całe 3 i pół – to Iljimae zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie we wszystkim. I pozostawia kaca dramowego jak nic.

Muszę przyznać, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona mnogością bohaterów, którzy mieli znaczenie. Jeśli twórcy nam kogoś przedstawiali, to było pewne, że w jakiś sposób przyczyni się on do rozwoju fabuły. Daje to efekt rozbudowanego świata (porównując z inną dramą, dla przykładu w Arang and the Magistrate miałam wrażenie, że świat to mała wioska z garstką prostaków, jeden lord, jakiś urząd bez sensu i szamanka), więc o Iljimae można gadać i gadać.

Oczywiście bez dobrych aktorów, to i najbardziej rozbudowana przestrzeń nic nie da. Więc czas na trochę zachwytu.

iljimae_1302357489_3_2008

Za każdym razem, gdy widzę Lee Joon Gi w jakiejś dramie, przekonuję się, jak dobrym jest on aktorem. Po Iljimae zrobił Hero, czyli dwa bardzo dobre tytuły, co pozwoliło utrzymać mu status gwiazdy podczas militarnej przerwy. Z tego co widzę, to była pierwsza drama historyczna aktora i najwidoczniej wypadł w niej świetnie (bo wypadł) i bawił się niesamowicie, że decydował się na kolejne scenariusze (historyczne dramy: Arang and the Magistarte, Scholar Who Walks the Night, Moon Lovers: Scarlet Heart Ryeo). Chciałbym zobaczyć go w czymś współczesnym w przyszłym roku, i żeby partnerowała mu np. Shin Min Ah.

Wracając do Iljimae, mam wrażenie, że rola Yonga, to był TEN moment dla aktora. To jest bardzo fajna i złożona postać, która kieruje się emocjami ale takimi przemyślanymi – do samego końca jest spójna charakterologicznie. Decyzje naszego bohatera mają sens, zawsze. Podobało mi się, że Yong nie do końca żyje zemstą, bo jednak zawsze bierze pod uwagę swoje życie i to, gdzie jest teraz, a nie gdzie był kiedyś. Nie próbuje być na nowo arystokratą. Prawda?

Do tego rozwój postaci był niesamowity. Zaczynamy od wioskowego głupka i niedojdy a kończymy na mistrzu fachu złodziejskiego – i na całe szczęście nie stało się to nagle, jego umiejętności nie były objawione wraz z prawda o jego życiu (ah ta amnezja w tych dramach). Każda ze zdolności Il Ji Mae (jako postać, nie jako tytuł dramy) jest wyjaśniona: skradanie i włamywanie po przybranym ojcu; walka wybłagane u dawnego assassin. Nawet fakt, że sam sobie wykuł zbroję jest jakoś wyjaśniony.

Moja wielka sympatia do ról Lee Joon Gi (tym większa, iż jest tam sporo kreacji z dramach historycznych) to temat na osobną dyskusję, a wciąż kilka tytułów przed nami.

Wydaje mi się, że największym pragnieniem bohatera było, po dokonaniu zemsty, po prostu żyć spokojnie w otoczeniu najbliższych osób, bo tak wychowali go obaj ojcowie. W pierwszym odcinku oczyścił z zarzutu o kradzież zahukanego Ja Dola, bo tak podpowiadało mu poczucie sprawiedliwości, ani przez chwilę nie myśląc, że faktyczny sprawca – chłopak z tej samej klasy społecznej – zostanie ukarany. Ciekawy jest ten kontrast Si Wana, który był rozpieszczony i zepsuty, oraz Gyeoma.

W żadnym z „wcieleń” głównego bohatera nie dopatrzyłam się przesadnego poczucia wartości jako arystokraty czy pożądania dóbr materialnych. Nawet kraść zaczął przecież nie z pobudek materialnych, ale by ukryć prawdziwe motywy swoich włamań, pieniądze i tak zresztą wydawał na działalność „charytatywną”. Podoba mi się to, że Il Ji Mae nie od początku był w swoich działaniach altruistą. Najpierw po prostu chciał się zemścić, dopiero potem cała ta jego „krucjata” przerodziła się w coś większego.

Podobnie inni bohaterowie, którzy na początku wydawali się moralnie źli, wątpliwi czy po prostu zwyczajne szemrani, z kolejnymi odcinkami pokazywali się z coraz lepszej strony. Przywódca gangu i myśliwy potrafili przełożyć wdzięczność a nawet zauroczenie nad materialne korzyści. To nadal postaci, które mają wady, lecz przez te wady można ich lubić. Nawet Si Wan, który z początku myślałam, że będzie klasycznym czarnym charakterem, umiał pokazać się z lepszej strony, nie tracąc nic ze swojej megalomanii. Tylko Eun Chae twórcy zapomnieli dopisać wady i w ogólnym rozrachunku cała postać wydaje mi się jakaś wadliwa – sztuczna.

iljimae-19

Właśnie Eun Chae. Zwróć uwagę, że jako dziecko potrafiła pięknie skłamać na korzyść brata i ojca, a w dorosłym życiu jakby zapomniała o tym całym swoim sprycie. Niby ma jakieś przebłyski, ale to zupełnie nie jest to samo co zaradna dziewczynka. Bo wydaje mi się, że jako dziecko była bardziej rozumna – ale to tylko moje odczucie. I nawet bardzie wole aktorkę, która grała jej dziecięca wersję.

Ponoć koreańscy scenarzyści nie potrafią pisać postaci kobiecych, o czym ja już chyba kiedyś wspominałam. I to jest szeroki temat, który wypełniłby osobny tekst…

Ale zwróć uwagę, jak Iljimae jest zbudowane na kontrastach – wspomniani już Si Wan i Gyeom. Ale też Eun Chae i Bong Soon czy nawet przybrani rodzice naszego bohatera. W zasadzie każda postać znajdzie dla siebie jakieś przeciwieństwo. I czy tylko ja mam wrażenie, że to zawsze jest z korzyścią dla biedaków i pospólstwa?

Tak, właśnie wspomniane kontrasty są jednym z najatrakcyjniejszych elementów serialu. Także kontrast między postaciami Bong Soon i Eun Chae. Sądzę, że twórcy zbyt mocno próbowali je od siebie odróżnić. W efekcie ta druga wydaje się całkiem pozbawiona wad, a przez to jakąś nierzeczywista. Dla mnie wszelkie porównania wypadają na korzyść Bong Soon, która rozpoczęła swój występ jako oszustka naciągająca ludzi, a więc też jako postać z rysami na charakterze, a mimo to tak napisano jej rolę, że mogła z czasem dowieść swojej dobroci, nie tracąc wiarygodności. Chwila, kiedy postanawia poświęcić życie dla ukochanego jest jedną z najbardziej smutnych i emocjonujących scen w całym serialu.

Co ciekawe, nie miałam większego problemu ze zrozumieniem dwóch głównych czarnych charakterów – króla i jego osobistego strażnika. Nie jestem ekspertem od historii Korei (chociaż im bardziej poznaje, tym bardziej lubię), niemniej muszę wspomnieć, że Iljimae rozgrywa się na tle bardzo ciekawych wydarzeń. W tym kontekście podobało mi się pytanie, czy gorszym królem był Gwagnhae, który zdobył tron przelewając krew, czy Injo, który (mówię tu o postaci wykreowanej przez scenarzystów) zabił nawet własnego brata, by ten tron utrzymać.

Syna zabił, syna!

Ok, wydaje mi się, że trochę krążymy bez celu. Ja bym chętnie pomówiła o bardzo niejasnym zakończeniu, czyli czas na spojlery.

Zacznę od tego, że początek dramy udowadnia nam, że nasz bohater żyje, bo przecież dostaje się do zamku zupełnie inną drogą niż główna część zemsty Gyeoma. Ale ponieważ z zaciśniętymi zębami i łzami w oczach śledzimy przygody dzielnego Il Ji Mae, to zapominamy o tym małym szczególe przy końcu 20 odcinka. Co też ma swój urok.

Podoba mi się, że obie matki bohatera skończyły razem, wychowując jego młodszego brata – bo jednak nie potrafię uznać, że nie jest to brat, nawet jak z innych rodziców.

Nie możemy też zapomnieć o Youngu i Bong Soon. Jest wiele tropów na to, że skończyli razem. Nie koniecznie jako para, ale na pewno jako partnerzy zbrodni. Podoba mi się, że twórcy nie podali nam wszystkiego na tacy i można próbować rozwikłać dalsze losy bohaterów korzystając z ciekawych przesłanek.

iljimae44

Iljimae posiada jedno z tych zakończeń, które szalenie mi się podobają i niemal tak samo irytują. Z jednej strony cieszę się, że nie zaserwowano nam klasycznego, podanego na tacy happy endu, że zamiast tego ostatni odcinek zmusił mnie do myślenia. Z drugiej – nie mogę być jednak pewna, czy moje przewidywania są słuszne. Nie będę negować faktu, że główny bohater przeżył. Zgadzam się w pełni z tym, co napisałaś wyżej. Mam też ogromną nadzieję, że jednak wybrał Bong Soon. Po prostu nie mogę wyobrazić sobie innego zakończenia po tym, jak razem z Yongiem byliśmy świadkami poświęcenia dziewczyny, a jeszcze wcześniej równie wzruszającej deklaracji z jego strony. Skoro więc Bong Soon przeżyła, nie wierzę że Yong mógłby ją zostawić. Na pewno nie dla Eun Chae. Myślę, że zrezygnował z niej świadomie, najpierw paląc chusteczkę, potem nie pokazując swojej twarzy. W końcu Bong So i Il Ji Mae pojawili się ponownie w tym samym czasie, poza tym Bong Soon – w przeciwieństwie do Eun Chae – w ogóle nie zapytała o wieści na temat Il Ji Mae. Sądzę, że gdyby przez długi czas nie miała żadnych wieści o ukochanym, to byłoby jej pierwsze pytanie.

iljimae19

Wreszcie kwestia butów. Jedna para była ewidentnie kobiecego rozmiaru. Czy czasem identyczne elementy garderoby nie są w Korei znakiem, że ludzie są w związku? Myślę, że buty są właśnie takim ukłonem w stronę widza.
Tak, moda dla par to coś koreańskiego, albo azjatyckiego w ogóle. 

Ja w ogóle myślę, że pojawienie się Bong Soon było dla obu matek Yonga znakiem, że on wrócił do miasta. I ten jej spacer to wyglądał trochę jak rozpoznanie się w terenie – bo ja nadal twierdzę, że Bong Soon jest dla Il Ji Mae najlepszym partnerem w zbrodni. Czy romantycznie? Niekoniecznie, albo nie od razu. Ja myślę, że gdyby to był związek-związek, to Bong Soon nie byłaby ubrana nieco po męsku, a mogłaby się pojawić z dzieckiem, bo happy end…

Ok, chyba przesadzam, ale mam takie wrażenie, że twórcy pokusiliby się o pokazanie zakończenia bardziej rodzinnego.

Na pewno zapamiętam Iljimae na długo.


Razem z Kass ledwie dotknęłyśmy tematu Iljimae, bo drama jest tak bogata, że trudni ją zmieścić w kilku zdaniach. W trakcie oglądania miewałyśmy bardzo zażarte dyskusje na temat poszczególnych odcinków, ale przyklejanie tego wszystkiego na bloga byłoby zupełnym chaosem. Jednocześnie tym tytułem skończyłyśmy nasz wspólny mini-maraton dramowy numer 1, w którego skład wchodziły trzy dramy z Lee Joon Gi w roli głównej: Joseon Gunman, Hero oraz właśnie Iljimae.

Oglądamy razem też inne tytuły, nadrabiamy to co widziała ta druga. Chciałabym więcej takich dyskusji tutaj. Jednak zbliża się NaNoWriMo, więc listopad będzie zdecydowanie mniej dramowy, nieco pusty na blogu. Ale planujemy zaatakować grudzień z Time Between Dog and Wolf i mam cichą nadzieję na kolejną dyskusję.

1 komentarz do “Dramaland: The Phantom Thief”

  1. Iljimae nie jest złą dramą, ale mam problem z zakończeniem. Nie lubię niedopowiedzeń, ale zgadzam się z większością waszych teorii. Oczywistym wydaje się, że bohater przeżył i rozumiem, że w wiosce ludzie sądzą inaczej. Również nie wierzę w to, że ostatecznie mógłby się związać z ‘perfekcyjną’ (jakże mnie jej brak wad irytował) Eun Chae. Stawiam, że odszedł i wrócił z Bong Soon, ale nie do końca łapię dlaczego tak dziwnie zachowywały się matki bohatera, gdy ją spotkały na rynku. Chciałabym też wiedzieć, co się dalej stanie ze złym, oszalałym już królem i czy królewska krew płynąca w żyłach bohatera może zapewnić mu rolę spadkobiercy tronu. Geez… naprawdę nie lubię takich niedopowiedzeń!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.