Zabierałam się do tego wpisu bardzo długo, bo nie wiedziałam czy mam coś ciekawego do powiedzenia na temat dramy. W internecie krążą opinie, jak to bardzo Entourage jest remakiem nieudanym i wcale się im nie dziwię. Ale pomyślałam sobie, że w zasadzie znalazłabym kilka powodów, dla których mimo wszystko warto go obejrzeć.

Entourage to drama stacji tvN opowiadająca o zapleczu koreańskiego przemysłu filmowego. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że te kulisy zostały nieco wygładzone. Mam wrażenie, że scenariusz zupełnie się nie sprawdził w koreańskim formacie. Ale o tym niżej. Drama w całości nagrana przed emisją, ale jak się okazuje po niektórych tytułach, to wcale nie gwarantuje sukcesu (patrz Hwarang).
1. Kiedy chcesz zobaczyć co wyjdzie z małżeństwa estetyki zachodniej i estetyki wschodniej.
Scenarzysta miał jedno zadanie: przełożyć amerykański pomysł na koreańskie realia; reżyser miał jedno zadanie: poprowadzić aktorów tak, żeby serial miał ręce i nogi. Efekt nie do końca udany. Nie wiem co było fabułą amerykańskiej wersji, ale jeśli to samo so koreańskiej, to brak fabuły niestety się nie sprawdził w formacie dramy. Może to nie do końca, bo oczywiście jakiś problem tam jest: borykanie się z wyborem kolejnego filmu, nieudane przesłuchania, mieszanie życia osobistego z zawodowym, wredni inwestorzy, wredni aktorzy, wredni producenci, wredni reżyserzy, wredni agenci i wredny świat. I jeśli jest w tym autentyczność, to musi się to udać.
Entourage było czymś pomiędzy amerykańskim serialem a koreańską dramą, czymś co miało zbudować most pod podobne produkcje. Problem polega na tym, że nie było tam ani brutalnej rzeczywistości zachodniego świata, bo nie da się go przełożyć na nurt koreański, gdzie panuje pewna hierarchia społeczna, nie było też tam azjatyckiej dramy z morderstwami, spiskami, wrednymi matkami (no może troszkę) i trójkątami miłosnymi gdzie wzdychanie do siebie to taki oczywisty objaw namiętnego uczucia.
Jak dla mnie jest to koreański serial (czyli ani koreańska drama, ani serial ogólnie); taka ciekawostka, która warto obejrzeć z samego faktu istnienia.
Technicznie: scenariusz – Seo Jae Won; reżyseria – Jang Young Woo.
2. Kiedy nie widziałeś oryginalnego serialu HBO
Zarzuty jakie spotkałam to stwierdzenie, że Kim Eun Gab (grany przez Cho Jin Woonga) nie jest Ari Goldem (Jeremy Piven). Wyszukałam najlepsze teksty Golda, żeby mieć porównanie. Fakt, nie jest i nie miałby możliwości być żyjąc w Korei. Więc jeśli oglądało się serial HBO to zdecydowanie koreański Entourage nie dorówna, nie dla fana wschodnich i zachodnich seriali.
Nie znając oryginału można nawet cieszyć się całą innością jaką przynosi drama tvN’u. Tak bez uprzedzeń. Mam wrażenie, że ludzie zwyczajnie zapominają o inności kulturowej, jakby styl bycia Amerykanów był jednym słusznym i fuck everything else!
3. Kiedy lubisz się pośmiać z Lee Kwang Soo i Lee Dong Hwi
Tak na marginesie to żal mi Lee Kwang Soo, bo grał taka ciapę straszną. I w Hwarang też w sumie grał ciapę i jak go widziałam jego cameo w Descendant of the Sun to też. Czy on ma jakąś sensowną rolę, gdzie nie wykorzystuje się jego zdolności variety show monster z Running Man?
Ale faktem jest, że duo Lee Kwang Soo i Lee Dong Hwi to komediowe cudo, i dla nich chciało mi się oglądać kolejne odcinki. To takie stare dobre małżeństwo; bromance na nowym poziomie absurdu. Bardzo przypominali mi Kang Ki Younga i Davida Lee w Bring it on Ghost (jeśli można to uznać za jakaś rekomendację).
4. Kiedy pojawia się dobrze napisany bohater, który zalicza ewolucję
Lee Ho Jin to postać która zmienia się w trakcie trwania dramy i bardzo dobrze się to ogląda na ekranie. Bez niego Cha Young Bin nie byłby nawet znośny (a ja Seo Kang Joon nawet lubię, szczególnie za jego rolę w Cheese in the Trap). To chyba jedyna dojrzała postać jaką nam przyjdzie oglądać, bo nie jest gwiazdą – nie jest rozpieszczoną gwiazdą z sodówką po sukcesie. W pewien sposób równoważy całe wariactwo, które dzieje się na około. Jest przeciwstawny i do Young Bina i do wspomnianego już Eun Gaba.
Jak wspomniałam jedyna postać, która przechodzi jakaś ewolucję w dramie. Park Jung Min wydaje mi się całkiem dobrym aktorem, ma na swoim koncie masę filmów, więc pewnie kiedyś jeszcze się z nim spotkam by zweryfikować moje odczucia. Jeden z pozytywnych punktów Entourage.
5. Kiedy debiutuje Amber
Uśmiechnęłam się na widok Amber z f(x) w roli Joy, która grała samą siebie. Plus taki żart wewnętrzny o lamie i ciągłe docinki w jej stronę, że ubiera się jak chłopak. To jest całkiem dobre, kiedy łamie się stereotypy. Amber łamie stereotypy całą sobą w k-popie (w tym miejscu warto posłuchać jednej z jej piosenek: Borders) i gratuluję twórcom obsadzenia jej w roli niedopasowanej do rzeczywistości asystentki. To tak jakby postawić kropkę nad i, że k-entertainment się zmienia – bardzo wolno ale się zmienia.
A ja wciąż stoję na 30 minut pierwszego docinka.
No nie wiem… Chyba jak się biorę za koreański serial to oczekuję koreańskości i fabuły (choćby głupiej). Ale fajnie, że próbują kręcić też coś innego.
Z ta dramą to ja bym proponowała tak 1 odcinek na 3 dni 😀 Ja zrobiłam maraton i miałam dwa momenty zmęczenia materiału. Ale nadal twierdzę, ze nie jest to zły serial, po prostu nie jest doskonały i trzeba do niego podejść zupełnie inaczej 🙂